W dyskusji udział wzięli też m.in. Andrzej Marchowski, Romuald Witczak i Kazimierz Piotrowski.
fot. Archiwum BWA
Z wprowadzenia Janusza Korzenia:
Trzecie i ostatnie
przed wakacjami spotkanie chcemy poświęcić rozmowie o dolnośląskich
tradycjach, historii i tożsamości naszego regionu w ich różnych
wymiarach, odnoszących się zarówno do zastanego tu dziedzictwa jak i
przywiezionego w ramach powojennej „wędrówki ludów” z różnych stron
dawnej Polski. Chciałbym by we wprowadzających do niej wypowiedziach
naszych gości: pp. Henryka Dumina, Wojciecha Kapełczyńskiego i
Arkadiusza Bobczuka było jak najwięcej odniesień nie do dzisiejszych
sytuacji, jakie są wyrazem namysłu nad tytułowymi zagadnieniami i do
naszego miejsca na ziemi. Na pewno kultywowanie wartościowych tradycji, a
także i tworzenie już nowych to wielkie bogactwo i ważny element naszej
tu obecności a także budowania naszej tożsamości. Jakich błędów się
przy tym wystrzegać, jakie dobre praktyki promować, jakie przykłady
konkretnych działań warto odnotować przy okazji naszego spotkania?
Tradycje, historia, tożsamość – refleksje w epoce ponowoczesnej.
Henryk Dumin
Henryk Dumin
Tradycja
posiada swój nienaruszalny archaiczny kanon wymagający starania, aby
przetrwała. Manipulacje powojennej polityki kulturalnej spowodowały w
efekcie wykluczenie z publicznego wizerunku polskiej wsi wielu wartości,
które zaistniały wcześniej jako znak jej tożsamości. W następstwie tych
działań doszło do przemijania i degradacji tradycyjnej kultury
społeczności wiejskich. (…) W efekcie, przez dziesięciolecia utrwalanych
skojarzeń, znakiem rozpoznawczym kultury polskiej wsi stały się
estradowe formacje roztańczonych i obowiązkowo roześmianych junaków z
dziewojami. Wzory te dożywają obecnie swego żywota w amatorskich
pseudofolklorystycznych zespołach jako tzw. „NURT BIESIADNY”, który
trudno utożsamiać z tradycją polskiej wsi i lokować raczej należy w
kategorii tzw. estetycznego „obciachu”. Zjawiska te nie wymagają
szczególnej ochrony i opieki, chociaż dosyć często bywają nimi otaczane
przez instytucje traktujące je jako przejawy tradycji kultury wiejskiej.
Dowolność
w stosowaniu pojęcia TRADYCJA doprowadza obecnie do powszechnie
akceptowanych nadużyć i deprecjonowania wartości, stanowiących ISTOTĘ
NARODOWEGO DZIEDZICTWA.
Wobec postępującej obecnie globalizacji i
rozbiciu dotychczasowych struktur społecznych, żywe dotąd we
współczesnym przekazie treści kultury tradycyjnej nie utraciły jednak
swojego uniwersalnego przesłania. Dla większej części społeczeństwa,
wywodzącej się ze środowiska wiejskiego lub pozostającej w nim nadal,
stanowią punkt odniesienia w określaniu własnej tożsamości. Należy
jednakże pamiętać, że wiele ze zjawisk kultury i towarzyszących jej form
jest aktualnie mylnie identyfikowanych jako „ludowe”, czy „tradycyjne”.
Dotyczy to stylizowanych na ludowe estradowych zespołów artystycznych,
biesiadnych chórów, galanterii pamiątkarskiej, itp. Zjawiska te
posiłkują się raczej stylistyką z kręgu kultury masowej, aniżeli
autentycznymi źródłami tradycji. Mimo utrudnień, sama tradycja wykazuje w
Polsce jeszcze nadal wyraźną żywotność, umożliwiającą dalsze
funkcjonowanie przekazu międzypokoleniowego.
Współczesna wieś
często poszukuje własnej tożsamości znajdując się częstokroć w sytuacji
odarcia z bagażu dorobku pokoleń. Wojenne dramaty i powojenne
przesiedlenia pozbawiły liczne społeczności szansy na kultywowanie
własnej kultury. Tam, gdzie ocalono wspólnotę lub potrafiono zbudować ja
od nowa możliwości były większe. W realiach współczesnej wsi ważną rolę
mogą pełnić amatorskie zespoły folklorystyczne. Ich aktywność została
pobudzona przez odgórne zalecenia rządowe, które w latach
sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku starały się w ramach
sprawowania kontroli nad społecznymi nastrojami wprowadzać drogą
administracyjną nowe programy kulturalne. Nie przewidywano tam miejsca
na tradycyjne wartości kultury ludowej. Przykładowo, na Dolnym Śląsku
próbowano odwołać się do wzorów niemieckich strojów ludowych, których
noszenie nawet przez Niemców napotykało przed wojną znaczne trudności.
Zanikająca tradycja obcej grupy miała stać się teraz znakiem tożsamości
rzesz Polaków spod Lwowa lub Wilna. Absurdalna polityka w tym względzie,
konsekwentnie prowadzona w niektórych środowiskach aż do czasów
obecnych (sic!) może zyskać uznanie jedynie ze strony przedwojennych
niemieckich mieszkańców tego regionu. Brak wiedzy i refleksji nad
zasobami własnej kultury doprowadził do przygotowania paradoksalnych
prezentacji scenicznych nie mających żadnego związku z tożsamością
wykonawców. (...)
Niekorzystne, ośmieszające tradycję obrazy
bywają chętnie emitowane przez mass media, jako obraz jej kondycji. W
świadomości społecznej są one później kojarzone z tandetą i
nieudacznością. Nietrudno o takie konotacje, gdy występujące jako ludowe
wykonawczynie prezentują się w fantazyjnych strojach rusałek i w
dziewiczych wiankach na siwych głowach. Nie ma tu miejsca na godność,
naturalną skromność, tradycyjny śpiew białym głosem, bo wielogłosowe
popisy są cenione znacznie wyżej.
(...) Przywracanie zbiorowej
świadomości walorów polskiej twórczości ludowej jest swego rodzaju
wyścigiem z czasem niepowrotnie uszczuplającym zasoby żywej jeszcze
tradycji. Jednakże, na szczęście nie znajdujemy się jeszcze w sytuacji
niektórych europejskich krajów, które w dziele tym się spóźniły i teraz
poszukują wiadomości o własnych tradycjach w archiwach i bibliotekach.
My posiadamy ciągle żywych nosicieli tradycji, którzy wiodą swój często
skromny żywot nieopodal nas. Dzięki nim możemy zajrzeć do tej bogatej
skarbnicy wartości, w której jak w lustrze przegląda się URODA ŚWIATA.
Relacja z dyskusji.
Romuald Witczak
Bohaterowie historyczni dzielą się na cztery kategorie. Na tych, którzy tutaj siedzieli, na tych, których przywieźliśmy, na nietutejszych współczesnych oraz tutejszych współczesnych. Przywiezionych historycznych czcimy najczęściej, najwięcej jest ulic im poświęconych, placów, wydarzeń i pomników. Wiele z tych osób jest powszechnie nieznanych. Najmniej dbamy o pamięć o tutejszych bohaterów historycznych. Nie mamy ulicy ani pomnika Schaffgotschów oraz Redenów...
Głos z sali
Jest Plac Piastowski.
Romuald Witczak
Chciałbym się też upomnieć o upamiętnienie na przykład w formie nazwy ulic naszych wybitnych współczesnych. Teraz zachowujemy się tak, jakby ich w ogóle nie było.
Janusz Korzeń
Zmiany nazw ulic są kosztowne. Twórzmy tablice upamiętniające.
dr Arkadiusz Babczuk
Pozytywnym sygnałem świadczącym o tym, że czujemy się w Jeleniej Górze coraz bardziej „u siebie”jest fakt z ostatniej kampanii wyborczej. Kandydaci oburzali się, że ktoś z Wrocławia może nam dyktować, kto ma być tutaj prezydentem.
Kazimierz Piotrowski
Ludzie już się utożsamiają z tą ziemią. Szanują nawet zabytki niemieckie.
Głos z sali
Historia tego regionu jest naprawdę wyjątkowa. Dlaczego tak bardzo odcinamy się od tego co było przed 1945 rokiem?
Henryk Dumin
Odziedziczyliśmy traumę powojenną.
Głos z sali
Z lubością dezawuujemy wszystko co tutaj zrobiliśmy, wszystko nam się nie podoba. A przecież mamy się czym chwalić, mamy powody do dumy.
Głos z sali
To, co się dzieje w przestrzeni publicznej, jest wyrazem sytuacji społecznej. Proces ratowania zabytków musi być połączony z procesem zmiany warunków społecznych i ekonomicznych.
Relacja z dyskusji.
Romuald Witczak
Bohaterowie historyczni dzielą się na cztery kategorie. Na tych, którzy tutaj siedzieli, na tych, których przywieźliśmy, na nietutejszych współczesnych oraz tutejszych współczesnych. Przywiezionych historycznych czcimy najczęściej, najwięcej jest ulic im poświęconych, placów, wydarzeń i pomników. Wiele z tych osób jest powszechnie nieznanych. Najmniej dbamy o pamięć o tutejszych bohaterów historycznych. Nie mamy ulicy ani pomnika Schaffgotschów oraz Redenów...
Głos z sali
Jest Plac Piastowski.
Romuald Witczak
Chciałbym się też upomnieć o upamiętnienie na przykład w formie nazwy ulic naszych wybitnych współczesnych. Teraz zachowujemy się tak, jakby ich w ogóle nie było.
Janusz Korzeń
Zmiany nazw ulic są kosztowne. Twórzmy tablice upamiętniające.
dr Arkadiusz Babczuk
Pozytywnym sygnałem świadczącym o tym, że czujemy się w Jeleniej Górze coraz bardziej „u siebie”jest fakt z ostatniej kampanii wyborczej. Kandydaci oburzali się, że ktoś z Wrocławia może nam dyktować, kto ma być tutaj prezydentem.
Kazimierz Piotrowski
Ludzie już się utożsamiają z tą ziemią. Szanują nawet zabytki niemieckie.
Głos z sali
Historia tego regionu jest naprawdę wyjątkowa. Dlaczego tak bardzo odcinamy się od tego co było przed 1945 rokiem?
Henryk Dumin
Odziedziczyliśmy traumę powojenną.
Głos z sali
Z lubością dezawuujemy wszystko co tutaj zrobiliśmy, wszystko nam się nie podoba. A przecież mamy się czym chwalić, mamy powody do dumy.
Głos z sali
To, co się dzieje w przestrzeni publicznej, jest wyrazem sytuacji społecznej. Proces ratowania zabytków musi być połączony z procesem zmiany warunków społecznych i ekonomicznych.