piątek, 19 czerwca 2015

Dolny Śląsk – nasze tradycje, historia i lekcje na dziś.

Konwersatorium Karkonoskie. Spotkanie z udziałem dr Arkadiusza Babczuka, Henryka Dumina, Wojciecha Kapałczyńskiego. Prowadzenie: Janusz Korzeń. 
W dyskusji udział wzięli też m.in. Andrzej Marchowski, Romuald Witczak i Kazimierz Piotrowski.










fot. Archiwum BWA

Z wprowadzenia Janusza Korzenia:
Trzecie i ostatnie przed wakacjami spotkanie chcemy poświęcić rozmowie o dolnośląskich tradycjach, historii i tożsamości naszego regionu w ich różnych wymiarach, odnoszących się zarówno do zastanego tu dziedzictwa jak i przywiezionego w ramach powojennej „wędrówki ludów” z różnych stron dawnej Polski. Chciałbym by we wprowadzających do niej wypowiedziach naszych gości: pp. Henryka Dumina, Wojciecha Kapełczyńskiego i Arkadiusza Bobczuka było jak najwięcej odniesień nie do dzisiejszych sytuacji, jakie są wyrazem namysłu nad tytułowymi zagadnieniami i do naszego miejsca na ziemi. Na pewno kultywowanie wartościowych tradycji, a także i tworzenie już nowych to wielkie bogactwo i ważny element naszej tu obecności a także budowania naszej tożsamości. Jakich błędów się przy tym wystrzegać, jakie dobre praktyki promować, jakie przykłady konkretnych działań warto odnotować przy okazji naszego spotkania?


Tradycje, historia, tożsamość – refleksje w epoce ponowoczesnej.
Henryk Dumin

Tradycja posiada swój nienaruszalny archaiczny kanon wymagający starania, aby przetrwała. Manipulacje powojennej polityki kulturalnej spowodowały w efekcie wykluczenie z publicznego wizerunku polskiej wsi wielu wartości, które zaistniały wcześniej jako znak jej tożsamości. W następstwie tych działań doszło do przemijania i degradacji tradycyjnej kultury społeczności wiejskich. (…) W efekcie, przez dziesięciolecia utrwalanych skojarzeń, znakiem rozpoznawczym kultury polskiej wsi stały się estradowe formacje roztańczonych i obowiązkowo roześmianych junaków z dziewojami. Wzory te dożywają obecnie swego żywota w amatorskich pseudofolklorystycznych zespołach jako tzw. „NURT BIESIADNY”, który trudno utożsamiać z tradycją polskiej wsi i lokować raczej należy w kategorii tzw. estetycznego „obciachu”. Zjawiska te nie wymagają szczególnej ochrony i opieki, chociaż dosyć często bywają nimi otaczane przez instytucje traktujące je jako przejawy tradycji kultury wiejskiej.
Dowolność w stosowaniu pojęcia TRADYCJA doprowadza obecnie do powszechnie akceptowanych nadużyć i deprecjonowania wartości, stanowiących ISTOTĘ NARODOWEGO DZIEDZICTWA.
Wobec postępującej obecnie globalizacji i rozbiciu dotychczasowych struktur społecznych, żywe dotąd we współczesnym przekazie treści kultury tradycyjnej nie utraciły jednak swojego uniwersalnego przesłania. Dla większej części społeczeństwa, wywodzącej się ze środowiska wiejskiego lub pozostającej w nim nadal, stanowią punkt odniesienia w określaniu własnej tożsamości. Należy jednakże pamiętać, że wiele ze zjawisk kultury i towarzyszących jej form jest aktualnie mylnie identyfikowanych jako „ludowe”, czy „tradycyjne”. Dotyczy to stylizowanych na ludowe estradowych zespołów artystycznych, biesiadnych chórów, galanterii pamiątkarskiej, itp. Zjawiska te posiłkują się raczej stylistyką z kręgu kultury masowej, aniżeli autentycznymi źródłami tradycji. Mimo utrudnień, sama tradycja wykazuje w Polsce jeszcze nadal wyraźną żywotność, umożliwiającą dalsze funkcjonowanie przekazu międzypokoleniowego.
Współczesna wieś często poszukuje własnej tożsamości znajdując się częstokroć w sytuacji odarcia z bagażu dorobku pokoleń. Wojenne dramaty i powojenne przesiedlenia pozbawiły liczne społeczności szansy na kultywowanie własnej kultury. Tam, gdzie ocalono wspólnotę lub potrafiono zbudować ja od nowa możliwości były większe. W realiach współczesnej wsi ważną rolę mogą pełnić amatorskie zespoły folklorystyczne. Ich aktywność została pobudzona przez odgórne zalecenia rządowe, które w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku starały się w ramach sprawowania kontroli nad społecznymi nastrojami wprowadzać drogą administracyjną nowe programy kulturalne. Nie przewidywano tam miejsca na tradycyjne wartości kultury ludowej. Przykładowo, na Dolnym Śląsku próbowano odwołać się do wzorów niemieckich strojów ludowych, których noszenie nawet przez Niemców napotykało przed wojną znaczne trudności. Zanikająca tradycja obcej grupy miała stać się teraz znakiem tożsamości rzesz Polaków spod Lwowa lub Wilna. Absurdalna polityka w tym względzie, konsekwentnie prowadzona w niektórych środowiskach aż do czasów obecnych (sic!) może zyskać uznanie jedynie ze strony przedwojennych niemieckich mieszkańców tego regionu. Brak wiedzy i refleksji nad zasobami własnej kultury doprowadził do przygotowania paradoksalnych prezentacji scenicznych nie mających żadnego związku z tożsamością wykonawców. (...)
Niekorzystne, ośmieszające tradycję obrazy bywają chętnie emitowane przez mass media, jako obraz jej kondycji. W świadomości społecznej są one później kojarzone z tandetą i nieudacznością. Nietrudno o takie konotacje, gdy występujące jako ludowe wykonawczynie prezentują się w fantazyjnych strojach rusałek i w dziewiczych wiankach na siwych głowach. Nie ma tu miejsca na godność, naturalną skromność, tradycyjny śpiew białym głosem, bo wielogłosowe popisy są cenione znacznie wyżej.
(...) Przywracanie zbiorowej świadomości walorów polskiej twórczości ludowej jest swego rodzaju wyścigiem z czasem niepowrotnie uszczuplającym zasoby żywej jeszcze tradycji. Jednakże, na szczęście nie znajdujemy się jeszcze w sytuacji niektórych europejskich krajów, które w dziele tym się spóźniły i teraz poszukują wiadomości o własnych tradycjach w archiwach i bibliotekach. My posiadamy ciągle żywych nosicieli tradycji, którzy wiodą swój często skromny żywot nieopodal nas. Dzięki nim możemy zajrzeć do tej bogatej skarbnicy wartości, w której jak w lustrze przegląda się URODA ŚWIATA.


Relacja z dyskusji.

Romuald Witczak

Bohaterowie historyczni dzielą się na cztery kategorie. Na tych, którzy tutaj siedzieli, na tych, których przywieźliśmy, na nietutejszych współczesnych oraz tutejszych współczesnych. Przywiezionych historycznych czcimy najczęściej, najwięcej jest ulic im poświęconych, placów, wydarzeń i pomników. Wiele z tych osób jest powszechnie nieznanych. Najmniej dbamy o pamięć o tutejszych bohaterów historycznych. Nie mamy ulicy ani pomnika Schaffgotschów oraz Redenów...

Głos z sali
Jest Plac Piastowski.

Romuald Witczak
Chciałbym się też upomnieć o upamiętnienie na przykład w formie nazwy ulic naszych wybitnych współczesnych. Teraz zachowujemy się tak, jakby ich w ogóle nie było.

Janusz Korzeń
Zmiany nazw ulic są kosztowne. Twórzmy tablice upamiętniające.

dr Arkadiusz Babczuk
Pozytywnym sygnałem świadczącym o tym, że czujemy się w Jeleniej Górze coraz bardziej „u siebie”jest fakt z ostatniej kampanii wyborczej. Kandydaci oburzali się, że ktoś z Wrocławia może nam dyktować, kto ma być tutaj prezydentem.

Kazimierz Piotrowski
Ludzie już się utożsamiają z tą ziemią. Szanują nawet zabytki niemieckie.

Głos z sali
Historia tego regionu jest naprawdę wyjątkowa. Dlaczego tak bardzo odcinamy się od tego co było przed 1945 rokiem?  

Henryk Dumin
Odziedziczyliśmy traumę powojenną.

Głos z sali
Z lubością dezawuujemy wszystko co tutaj zrobiliśmy, wszystko nam się nie podoba. A przecież mamy się czym chwalić, mamy powody do dumy.

Głos z sali
To, co się dzieje w przestrzeni publicznej, jest wyrazem sytuacji społecznej. Proces ratowania zabytków musi być połączony z procesem zmiany warunków społecznych i ekonomicznych.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Dolny Śląsk – nasze tradycje, historia i lekcje na dziś. Zapraszamy!

Zapraszamy na spotkanie trzecie w ramach cyklu Konwersatorium Karkonoskie.
18 czerwca /czwartek/ godzina 18:00
BWA Jelenia Góra, ul. Długa 1
Udział wezmą: dr Arkadiusz Babczuk, Henryk Dumin, Wojciech Kapałczyński.
Wprowadzenie do dyskusji i moderacja: Janusz Korzeń.

Projekt realizowany ze środków finansowych Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu oraz Miasta Jelenia Góra, pod patronatem miesięcznika ODRA oraz czasopisma Karkonosze.